Mieliśmy
jeszcze sporo czasu do meczu, kiedy znaleźliśmy się pod halą w Łodzi.
Wypakowaliśmy się z autobusu i stwierdziliśmy, że pójdziemy już zając miejsca,
bo może uda się zobaczyć rozgrzewkę.
- Pójdę
do szatni, pogadam z nimi przed meczem, ok? Zajmij mi miejsce – Michał po
zaznajomieniu się z ochroniarzami, skręcił w jakiś korytarz i tyle go było. Całe
szczęście, mało kto zwracał jeszcze na to uwagę. Wszyscy żyli czekającym nas
meczem i spotkaniem z siatkarzami. Mogłam na chwilę odetchnąć z ulgą i cieszyć
chwilą spokoju. Dopóki nie zauważą nas kamery.
Zajęliśmy
swoje miejsca i przygotowaliśmy nasze transparenty, które braliśmy na każdy
mecz. Razem z przyjaciółmi wyciągnęliśmy żółto
- czarne akcesoria i czekaliśmy na przybycie zawodników. Siatkarze z
przeciwnej drużyny już rozgrzewali się na parkiecie, ale nie pochłaniali
zbytnio naszej uwagi. Kiedy nasze gwiazdy pojawiły się na parkiecie z ukłonem w
naszym kierunku, dostali owacje na stojąco. Mimo to, że nie wszyscy z naszej
ekipy kibicowali Skrze. Teraz wszyscy zjednoczyliśmy się i połączyliśmy siły.
Mariusz bez trudu wypatrzył nas na trybunach i zawołał do siebie, więc
zabraliśmy manatki i podeszliśmy do kapitana klubu. A razem z kapitanem stał
kto? No oczywiście holenderski środkowy!
- Widzę,
że stawiliście się w komplecie. Bardzo nas to cieszy. Zawołałem was, bo mój
kolega chciał was osobiście poznać, właściwie twoich przyjaciół, bo sami
mieliście się okazję spotkać.
Ada nic
nie mówiąc popatrzyła na mnie zaskoczona, na co wzruszyłam ramionami. Pan
środkowy holenderski z wielką gracją i radością przedstawił się mojej
przyjaciółce, na co biedna się trochę zawstydziła. Nie sądziłam, że okaże jej
aż taką sympatię przy samym przywitaniu! Ale cóż, raz się żyje. Z Adrianem
przywitali się po męsku, po czym pan Kooistra oddalił się na rozgrzewkę razem z
Mariuszem, jeszcze raz pozdrawiając nasz klub na trybunach. Dołączyliśmy do
reszty, Michał już siedział na swoim miejscu. Uśmiechnęłam się pięknie do pana
siatkarza i zajęłam miejsce obok niego.
- A ty
gdzie masz szalik mój drogi? Dzisiaj będziesz kibicował z nami.
-
Pożyczę od ciebie.
- A co
jeżeli ci go nie pożyczę?
- A to
wtedy cię przekonam, żebyś mi go pożyczyła.
- Tak, a
w jaki sposób?
- A w
taki, że odwiedzę cię w przyszłym tygodniu. Postanowiłem skorzystać z
zaproszenia twoich rodziców.
-
Jakiego zaproszenia? Nic mi nie mówili.
-
Widocznie zapomnieli. Zaprosili mnie jak przyjechałem.
- W
takim razie mogę oddać ci nie tylko szalik.
***
Zachwyceni
i szczęśliwi z powodu wygranego przez Skrę meczu, członkowie naszego klubu
szukali w pośpiechu swoich flamastrów i jakiś kartek, żeby zebrać autografy. My
mieliśmy już cały komplet, więc korzystaliśmy z okazji i robiliśmy zdjęcia. Nie
tylko im rzecz jasna! Zorientowałam się, że w całym zamieszaniu przy naszych
spotkaniach, nie mamy żadnego zdjęcia. Kubiak wręcz się tym przeraził, czym
bardzo mnie zaskoczył. To miłe z jego strony, że chciał mnie zatrzymać przy
sobie chociaż w taki sposób.
Nie
czułam się źle z tym, że prawie w każdej przerwie pokazywali nasz sektor, co za
tym idzie mnie i Michała oraz najbliżej siedzących. Czułam się trochę
skrępowana, ale czując uścisk dłoni Michała na swojej, powoli się do tego
przyzwyczajałam.
-
Powieszę sobie nad łóżkiem w dużym formacie.
- W
dużym? Przerażasz mnie trochę.
- Muszę
się pochwalić znajomym jaką mam piękną… - zawahał się, ale dokończył –
dziewczynę.
-
Naprawdę tego chcesz? Jestem zwykłą, szarą obywatelką, kibicującą Skrze
Bełchatów.
-
Zapomniałaś dodać, że jesteś idealna. I piękna. I miła. I słodko się rumienisz.
I jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które w tobie uwielbiam i brakło by nam dni,
żeby je wszystkie wymienić.
Świat
zwyczajnie przestał istnieć, wszystko przestało się liczyć, oprócz tego, co
właśnie powiedział. I choć można było powiedzieć jeszcze wiele słów i
wypowiedzieć wiele obietnic, to nam wystarczało. To, że mieliśmy siebie i nie
zwracając uwagi na innych mogliśmy należeć do siebie bezinteresownie. I to, że
bez obecności kamer mógł mnie pocałować po raz pierwszy i nie ostatni. Ta cała
magia, która była w nas, wystarczyła, żeby płomień uczucia nie gasnął, świecił
w momentach lepszych i złych, w dzień i w nocy. Cały czas.
Od tego
momentu mogliśmy naliczać wspólnie spędzone godziny, dni, te wszystkie chwile,
kiedy świat przestawał dla nas istnieć i z niczym nie musieliśmy się liczyć. Od
tego momentu zaczęło się dla nas inne życie i choć wiedzieliśmy, że na razie
będzie więcej chwil spędzonych osobno, bez tego drugiego, to chcieliśmy o to
walczyć.
***
Długo
się żegnaliśmy, zanim pozwoliliśmy sobie nawzajem odejść w zupełnie inne
strony. Pozostał ten ogień, który cały czas płonął, dawał tyle uczucia, kiedy
tej drugiej osoby nie było w pobliżu.
Nie
tylko ja marzyłam. Marzyła też Ada. Jeszcze jej takiej nie widziałam, cała
promieniała, uśmiech nie schodził jej w twarzy. Nie mogłam wytrzymać, musiałam
zapytać.
-
Powiesz mi wreszcie, dlaczego jesteś taka rozpromieniona?
-
Powiedzmy, że miałaś rację z tym holenderskim księciem. I powiedzmy też, że dałam
temu księciu swój numer telefonu i ten książę obiecał zadzwonić oraz, że
obiecał mnie niedługo odwiedzić i mówił same bardzo miłe rzeczy…
- .. O
których mi zapewne nie powiesz.
- A ty
mi mówisz, o czym sobie tam szepczecie z Kubiakiem? Lepiej mi powiedz, kiedy
robimy wieczór panieński!
Trzepnęłam
ją w ramię, żartów się jej zachciało. Ale wybaczyłam, w końcu dziś obie
miałyśmy świetny humor.
- Nawet
nie wiem jaka jestem szczęśliwa. Powiedział
mi, że chce ze mną być. Właśnie ze mną, rozumiesz?
- Dzisiaj
rozumiem wszystko! Mogę śpiewać, mogę tańczyć i czuć zapach pomarańczy!
***
Witam drogie czytelniczki, Wiśnia z tej strony ;) Mam trzy wiadomości. Pierwsza z nich dotyczy nowej strony, która się tutaj pojawiła. Jest to jednoczęściówka, niezwiązana z siatkówką, ale bardzo bym chciała, żebyście podzieliły się ze mną swoimi wrażeniami. Druga wiadomość, dość smutna jest taka, że w przyszłym tygodniu epilog. A trzecia wiadomość, dość wesoła (chyba, że macie mnie dość xD) jest taka, że kolejne opowiadanie już czeka na publikację. Jest to właściwa 'Wiśnia', również w podobnym kontekście. Bohaterowie główni są ci sami, tylko siatkarzy przybędzie ^^ Mam nadzieję, że to nowe opowiadanie również przypadnie wam do gustu, jeszcze bardziej niż to :) Adres nowego opowiadania za tydzień razem z epilogiem!
Pozdrawiam i kocham :)
Taaaaaaaaak! Wreszcie się doczekałam!!! ;D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa nowego tworu twej wyobraźni i jestem pewna, że my, czytelnicy, na pewno się nie zawiedziemy :)
Buziaki ;*
To jest tooo! Epilog?, kurde szkoda. Ale nowe na pewno przypadnie do gustu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń[siedem-mil-do-nieba]