piątek, 7 września 2012

Piętnaście, czyli mogę śpiewać, mogę tańczyć i czuć zapach pomarańczy.



Mieliśmy jeszcze sporo czasu do meczu, kiedy znaleźliśmy się pod halą w Łodzi. Wypakowaliśmy się z autobusu i stwierdziliśmy, że pójdziemy już zając miejsca, bo może uda się zobaczyć rozgrzewkę.
- Pójdę do szatni, pogadam z nimi przed meczem, ok? Zajmij mi miejsce – Michał po zaznajomieniu się z ochroniarzami, skręcił w jakiś korytarz i tyle go było. Całe szczęście, mało kto zwracał jeszcze na to uwagę. Wszyscy żyli czekającym nas meczem i spotkaniem z siatkarzami. Mogłam na chwilę odetchnąć z ulgą i cieszyć chwilą spokoju. Dopóki nie zauważą nas kamery.
Zajęliśmy swoje miejsca i przygotowaliśmy nasze transparenty, które braliśmy na każdy mecz. Razem z przyjaciółmi wyciągnęliśmy żółto  - czarne akcesoria i czekaliśmy na przybycie zawodników. Siatkarze z przeciwnej drużyny już rozgrzewali się na parkiecie, ale nie pochłaniali zbytnio naszej uwagi. Kiedy nasze gwiazdy pojawiły się na parkiecie z ukłonem w naszym kierunku, dostali owacje na stojąco. Mimo to, że nie wszyscy z naszej ekipy kibicowali Skrze. Teraz wszyscy zjednoczyliśmy się i połączyliśmy siły. Mariusz bez trudu wypatrzył nas na trybunach i zawołał do siebie, więc zabraliśmy manatki i podeszliśmy do kapitana klubu. A razem z kapitanem stał kto? No oczywiście holenderski środkowy!
- Widzę, że stawiliście się w komplecie. Bardzo nas to cieszy. Zawołałem was, bo mój kolega chciał was osobiście poznać, właściwie twoich przyjaciół, bo sami mieliście się okazję spotkać.
Ada nic nie mówiąc popatrzyła na mnie zaskoczona, na co wzruszyłam ramionami. Pan środkowy holenderski z wielką gracją i radością przedstawił się mojej przyjaciółce, na co biedna się trochę zawstydziła. Nie sądziłam, że okaże jej aż taką sympatię przy samym przywitaniu! Ale cóż, raz się żyje. Z Adrianem przywitali się po męsku, po czym pan Kooistra oddalił się na rozgrzewkę razem z Mariuszem, jeszcze raz pozdrawiając nasz klub na trybunach. Dołączyliśmy do reszty, Michał już siedział na swoim miejscu. Uśmiechnęłam się pięknie do pana siatkarza i zajęłam miejsce obok niego.
- A ty gdzie masz szalik mój drogi? Dzisiaj będziesz kibicował z nami.
- Pożyczę od ciebie.
- A co jeżeli ci go nie pożyczę?
- A to wtedy cię przekonam, żebyś mi go pożyczyła.
- Tak, a w jaki sposób?
- A w taki, że odwiedzę cię w przyszłym tygodniu. Postanowiłem skorzystać z zaproszenia twoich rodziców.
- Jakiego zaproszenia? Nic mi nie mówili.
- Widocznie zapomnieli. Zaprosili mnie jak przyjechałem.
- W takim razie mogę oddać ci nie tylko szalik.
***
Zachwyceni i szczęśliwi z powodu wygranego przez Skrę meczu, członkowie naszego klubu szukali w pośpiechu swoich flamastrów i jakiś kartek, żeby zebrać autografy. My mieliśmy już cały komplet, więc korzystaliśmy z okazji i robiliśmy zdjęcia. Nie tylko im rzecz jasna! Zorientowałam się, że w całym zamieszaniu przy naszych spotkaniach, nie mamy żadnego zdjęcia. Kubiak wręcz się tym przeraził, czym bardzo mnie zaskoczył. To miłe z jego strony, że chciał mnie zatrzymać przy sobie chociaż w taki sposób.
Nie czułam się źle z tym, że prawie w każdej przerwie pokazywali nasz sektor, co za tym idzie mnie i Michała oraz najbliżej siedzących. Czułam się trochę skrępowana, ale czując uścisk dłoni Michała na swojej, powoli się do tego przyzwyczajałam.
- Powieszę sobie nad łóżkiem w dużym formacie.
- W dużym? Przerażasz mnie trochę.
- Muszę się pochwalić znajomym jaką mam piękną… - zawahał się, ale dokończył – dziewczynę.
- Naprawdę tego chcesz? Jestem zwykłą, szarą obywatelką, kibicującą Skrze Bełchatów.
- Zapomniałaś dodać, że jesteś idealna. I piękna. I miła. I słodko się rumienisz. I jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które w tobie uwielbiam i brakło by nam dni, żeby je wszystkie wymienić.
Świat zwyczajnie przestał istnieć, wszystko przestało się liczyć, oprócz tego, co właśnie powiedział. I choć można było powiedzieć jeszcze wiele słów i wypowiedzieć wiele obietnic, to nam wystarczało. To, że mieliśmy siebie i nie zwracając uwagi na innych mogliśmy należeć do siebie bezinteresownie. I to, że bez obecności kamer mógł mnie pocałować po raz pierwszy i nie ostatni. Ta cała magia, która była w nas, wystarczyła, żeby płomień uczucia nie gasnął, świecił w momentach lepszych i złych, w dzień i w nocy. Cały czas.
Od tego momentu mogliśmy naliczać wspólnie spędzone godziny, dni, te wszystkie chwile, kiedy świat przestawał dla nas istnieć i z niczym nie musieliśmy się liczyć. Od tego momentu zaczęło się dla nas inne życie i choć wiedzieliśmy, że na razie będzie więcej chwil spędzonych osobno, bez tego drugiego, to chcieliśmy o to walczyć.
***
Długo się żegnaliśmy, zanim pozwoliliśmy sobie nawzajem odejść w zupełnie inne strony. Pozostał ten ogień, który cały czas płonął, dawał tyle uczucia, kiedy tej drugiej osoby nie było w pobliżu.
Nie tylko ja marzyłam. Marzyła też Ada. Jeszcze jej takiej nie widziałam, cała promieniała, uśmiech nie schodził jej w twarzy. Nie mogłam wytrzymać, musiałam zapytać.
- Powiesz mi wreszcie, dlaczego jesteś taka rozpromieniona?
- Powiedzmy, że miałaś rację z tym holenderskim księciem. I powiedzmy też, że dałam temu księciu swój numer telefonu i ten książę obiecał zadzwonić oraz, że obiecał mnie niedługo odwiedzić i mówił same bardzo miłe rzeczy…
- .. O których mi zapewne nie powiesz.
- A ty mi mówisz, o czym sobie tam szepczecie z Kubiakiem? Lepiej mi powiedz, kiedy robimy wieczór panieński!
Trzepnęłam ją w ramię, żartów się jej zachciało. Ale wybaczyłam, w końcu dziś obie miałyśmy świetny humor.
- Nawet nie wiem jaka jestem szczęśliwa.  Powiedział mi, że chce ze mną być. Właśnie ze mną, rozumiesz?
- Dzisiaj rozumiem wszystko! Mogę śpiewać, mogę tańczyć i czuć zapach pomarańczy!
***

Witam drogie czytelniczki, Wiśnia z tej strony ;) Mam trzy wiadomości. Pierwsza z nich dotyczy nowej strony, która się tutaj pojawiła. Jest to jednoczęściówka, niezwiązana z siatkówką, ale bardzo bym chciała, żebyście podzieliły się ze mną swoimi wrażeniami. Druga wiadomość, dość smutna jest taka, że w przyszłym tygodniu epilog. A trzecia wiadomość, dość wesoła (chyba, że macie mnie dość xD) jest taka, że kolejne opowiadanie już czeka na publikację. Jest to właściwa 'Wiśnia', również w podobnym kontekście. Bohaterowie główni są ci sami, tylko siatkarzy przybędzie ^^ Mam nadzieję, że to nowe opowiadanie również przypadnie wam do gustu, jeszcze bardziej niż to :) Adres nowego opowiadania za tydzień razem z epilogiem! 
Pozdrawiam i kocham :)

2 komentarze:

  1. Taaaaaaaaak! Wreszcie się doczekałam!!! ;D

    Jestem ciekawa nowego tworu twej wyobraźni i jestem pewna, że my, czytelnicy, na pewno się nie zawiedziemy :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest tooo! Epilog?, kurde szkoda. Ale nowe na pewno przypadnie do gustu. Pozdrawiam :)
    [siedem-mil-do-nieba]

    OdpowiedzUsuń