Ten dzień dla mnie stał się jeszcze
bardziej okropny, jak przyszłam do domu. Ja, głupia, miałam nadzieję, że limit
złych nowin na te dwanaście godzin został już wyczerpany. I po raz trzeci się
rozczarowałam.
- Mamo, czy ty chcesz mi właśnie
powiedzieć, że w tym roku nie pojedziemy na wakacje?
- W pewnym sensie tak, bo właściwie
nie pojedziemy. Przynajmniej ja, ty i tata.
- Czyli w ogóle nie pojedziemy?
- Tak jakoś wyszło, kochanie.
I w tym momencie miałam ochotę
trzasnąć drzwiami i wynieść się gdzieś daleko, daleko, gdzie wszyscy dadzą mi
święty spokój. Ale jak to dzisiaj bywa, jeżeli chcesz się pozałamywać w
samotności, musisz odciąć wszystkie połączenia ze światem. Nawiasem mówiąc,
masz na to całkiem mało czasu, a biorąc pod uwagę to, że mamy dwudziesty
pierwszy wiek, jest tego naprawdę dużo i można o czymś zapomnieć. O czym
zapomniała Ida Nowakowska? O zamknięciu drzwi frontowych i odcięciu domofonu.
Tym właśnie sposobem, do mojego
skromnego mieszkanka wparowała mieszanina najróżniejszych cech. „A wszyscy
mówią, że one są identyczne…” Dziewczynki grzecznie zadzwoniły na domofon, mama
im grzecznie otworzyła, one się grzecznie przywitały i grzecznie weszły do
mojego królestwa zamykając za sobą drzwi. I wtedy rozpętało się małe piekło.
Biorąc pod uwagę to, ile pytań mi
zadały, to i tak byłam dobra, bo odpowiedziałam na większość z nich. Ale to i
tak było mało…
- Podsumowując: tak po prostu
zrezygnował?
- Tak. I nawet odwołał rezerwację
autobusu. Teraz pozostaje mi tylko sprzedać bilety na allegro.
- Zwariowałaś? A może to da się
jeszcze odkręcić?
- Nasz nauczyciel raczej nie zmieni
zdania. Więc pozostaje nam tylko znaleźć przewoźnika, który nas zawiezie do
Bełchatowa. Tylko pragnę zaznaczyć, że mecz jest za trzy dni.
***
Ostatecznie, udało mi się zostać
samej, przede mną była długa noc. Nie lubiłam nocy, ciemności, bo zawsze
wzbudzała we mnie strach i przygnębienie. Ten dzień, który nareszcie się
skończył był jednym z najbardziej okropnych w moim życiu. Najpierw ta niemiła
rozmowa w szkole, a potem genialne pomysły mamy. Nie lubiłam tego, jak zmienia
swoje zdanie. Jeszcze na początku września powiedziała, że w przyszłym roku
zrobimy sobie długie wakacje, pojedziemy sobie gdzieś na trzy tygodnie. Ona i
ojciec odpoczną od pracy, a ja uzupełnię akumulatory przed rozpoczęciem
studiów. A teraz nasze wakacje prezentują się tak, że spędzimy je w domu i nie
będziemy mogli nigdzie wyjechać, bo będziemy remontować kuchnię i nie wystarczy
nam pieniędzy.
Ktoś może się śmiać z moich
problemów i mówić, że wcale nimi nie są, że w życiu spotkają mnie gorsze
rzeczy. Ale ja żyłam tu i teraz, nie myślałam o tym, co będzie kiedyś. Teraz
moim priorytetem było spełnienie swoich marzeń, chociaż jednego, którym był
wyjazd do Bełchatowa.
Nie mogłam spać, za dużo myśli
kłębiło się w mojej głowie, nie potrafiłam po prostu odpuścić. Zawsze miałam z
tym problem i wiedziałam, że się go nie pozbędę, chociażbym bardzo tego
chciała. Powód był prosty, należałam do osób bardzo emocjonalnych, które nie
potrafiły zwyczajnie olać pewnych spraw.
Męczyło mnie to niespanie. Wstałam z
łóżka i zapaliłam lampkę przy biurku, włączyłam komputer. Nie musiałam się
przejmować tym, że będę niewyspana, bo zaczęły się ferie zimowe, na dodatek
była sobota. Musiałam jakoś zabić te wszystkie myśli, więc postanowiłam, że
poczytam sobie coś. Cokolwiek, nawet doniesienia z giełdy, by przez chwilę
zająć swój umysł czymś innym. Czytałam wszystko, co wpadło mi w oko. Plotki na
temat gwiazd, wiadomości sportowe, polityczne, kulturowe. Wszystko na nic.
Musiałam sięgnąć bo większą artylerię. Znalazłam jakiegoś ebooka ściągniętego
niedawno i zaczęłam czytać. Zrozumienie fabuły wymagało skupienia, więc to
zdecydowanie było coś dla mnie. Jednak nie dane było mi nawet skończenie
pierwszego rozdziału, zadzwonił telefon. Spojrzałam na komputerowy zegar,
wskazujący 3.40. Zdziwiona rzuciłam się na łóżko i przewracając poduszki
znalazłam komórkę.
- Halo?
- Pewnie cię obudziłem, co?
Dzwoniłem do Ady, ale kazała mi spadać, więc dzwonię do ciebie.
- Nie dziwię się jej, przecież jest
czwarta nad ranem. Po co dzwonisz?
- Wpadłem na pewien pomysł, odnośnie
wyjazdu do Bełchatowa.
- Naprawdę musimy o tym rozmawiać?
Jakoś nie jestem w nastroju, żeby ciągle to wałkować.
- Obiecuję, że to co powiem ci się
spodoba i poprawi ci humor.
- Skoro tak, to mów. Mam nadzieję, że masz
rację.
- Rozmawiałem wieczorem z moim
wujkiem, wiesz tym, o którym wam dużo mówiłem. Ma znajomości w wielu hotelach,
w między innymi w Bełchatowie. Powiedział, że może załatwić nam pokój za dobrą
cenę, niezbyt wygórowaną. Moglibyśmy pojechać tam dzień wcześniej, pociągiem.
Wprawdzie z przesiadką, ale zawsze coś. Wracalibyśmy pociągiem dzień po meczu.
I co o tym myślisz? W ten sposób dalibyśmy trochę popalić naszemu
nauczycielowi.
Pomysł nie był głupi, ale nie był
też doskonały. Miał pewną wadę, dość dużą, dotyczącą jego realizacji.
- Moi rodzice się nie zgodzą. Z
resztą Ady pewnie też. Nie puszczą nas samych.
- To postawimy ich przed faktem
dokonanym.
- Sama nie wiem, nie chciałabym z
nimi zadzierać.
Chociaż… Po naszej ostatniej
rozmowie naprawdę mnie wkurzyli. Dlaczego miałabym się nie odegrać? W końcu coś
mi obiecali, a teraz nagle zmienili zdanie.
- Adrian, dobra. Zgadzam się. Tylko
musimy to trzymać w tajemnicy i wymyślić coś, żeby rodzice wypuścili nas z
domu. Może Kamila zgodzi się nas kryć? Powiem rodzicom, że jadę do niej i
zostanę ze dwa dni. Powinni to łyknąć.
- Dobrze kombinujesz, jak na czwartą
rano. Ale to naprawdę może się udać. Idziesz spać?
- Nie wiem, jakoś nie czuję się
śpiąca. Poczytam trochę, potem może pójdę za zakupy, żeby kupić coś na
jutrzejszy wyjazd. W końcu musimy się jakoś przygotować. Twój wujek wynajmie
ten pokój?
- Tak, zadzwonię do niego. Ale
później, dużo później. Posłuchaj, zarezerwuję też bilety na pociąg do Łodzi dla
mnie, dla ciebie i Ady i rozejrzę się za połączeniami do Bełchatowa.
- Ja zadzwonię do Kamili i do Ady,
bo nic nie wie, prawda?
- Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć!
Dobra, to zdzwaniamy się później, żeby dograć szczegóły?
- Tak, na razie.
Miał rację, zdecydowanie poprawił mi
humor. Czyli jednak moje marzenie się spełni i zobaczymy Skrę na własnym
podwórku! Zaczęłam się śmiać pod nosem, powiedzenie „Chcieć to móc” jest jednak
prawdziwe. Choć miałam się czego obawiać. Po pierwsze pojedziemy sami, dość
daleko i znajdziemy się w zupełnie obcym miejscu. Po drugie, trzeba przekonać
Kamilę, żeby nas kryła. Po trzecie, rodzice muszą mi pozwolić spędzić dwa dni z
Kamilą. Trzeci punkt jest chyba najprostszy, bo moi rodzice bardzo lubią
Kamilę. Pozostawał jeszcze punkt czwarty, zachować wszystko w tajemnicy i nie
pisnąć nikomu ani słowa, bo jest to równoznaczne z tym, że ten ktoś nas wyda.
Podskoczyłam na łóżku, gdy
zobaczyłam, że drzwi do mojego pokoju się otwierają. Na szczęście była to tylko
mama.
- Kochanie, jest bardzo wcześnie.
Czemu nie śpisz?
- Jakoś nie mogę spać.
Mama, rozespana, weszła do pokoju i
usiadła przy biurku.
- To przez te wakacje, prawda?
- Po części tak. W końcu coś mi
obiecaliście.
- Wiem. Ale ty z kolei wiesz, że już
dawno planowaliśmy ten remont. Nie możemy sobie pozwolić i na to, i na to. Ale
może uda się nam coś odłożyć, żebyś chociaż ty gdzieś pojechała.
- Naprawdę?
- Porozmawiam o tym z tatą, ale później,
dużo później.
Normalnie da się zwariować! Najpierw
wszystko się wali, a potem nagle ‘pstryk’ i wszystko się odkręca. Mama wyszła
ode mnie i poszła się znowu położyć, zostawiając mnie samą ze sobą i, jak na
razie, moimi małymi szczęściami.
***
I mamy kolejny post, trochę mi zeszło od ostatniego razu, ale się udało :) A teraz, dzisiejszego popołudnia, kibicujemy naszym siatkarzom w meczu z Brazylią!
Pozdrawiam i zachęcam do komentowania! - Wiśnia.
No to faktycznie humor jej poprawiło. Adrian nieźle wykombinował , ale czy to wypali i czy rodzice się nie zorientują ?
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na siedem-mil-do-nieba.blog.onet.pl na nowy rozdział
Buziaki :*
Jeśłi masz ochotę, chciałam zaprosić cię na nieszczęście piąte :) pozdrawiam, nadia ;*
OdpowiedzUsuń[osiem-nieszczesc]
[melodii-brak]
Czyli faktycznie niewiele trzeba, żeby z problemu wynikła całkiem korzystna sytuacja. Wprawdzie wyjazd do Bełchatowa to nie trzytygodniowe wakacje, ale kto powiedział, że w ciągu dwóch dni nie można naładować akumulatorów? Jeśli tylko się wie, gdzie jechać i co robić, wystarczy i tyle.
OdpowiedzUsuńA poza tym, jak się nie ma co się lubi i tak dalej.
Pozdrawiam.
[mwiniarski]
[droga--do--gwiazd]