piątek, 27 lipca 2012

Dziewięć, czyli bierz jak dają.


Weszliśmy do pokoju w milczeniu i każdy walnął się na swoje łóżko. I jak to mamy w zwyczaju, kiedy zapadnie cisza dziwnego pochodzenia, to zaczęliśmy się śmiać. Tak beztrosko, bez powodu. Choć dziś tych powodów było mnóstwo. Zwłaszcza dlatego, że to spotkanie nie było ostatnim i będziemy mieli prawo jeszcze kiedyś z nimi porozmawiać, o wszystkim. Bo to też są ludzie i dzisiaj udowodnili nam to w najlepszy sposób – przez zrozumienie.
Mieliśmy wrażenie, rozmawiając z innymi ludźmi, że oni tego nie rozumieją. Nie rozumieją naszej pasji i zamiłowania. A oni, tak zwyczajnie, zrozumieli. Nareszcie ktoś wiedział, co czujemy i sprawił, że przez następne miesiące będziemy czuć się cudownie, nie dumnie, tylko cudownie.
- Przecież jak powiemy o tym reszcie, to pomyślą, że sobie z nich kpimy.
- Bo to jest nierealne, a to jednak rzeczywistość.
- Rzeczywistość jest taka, że ktoś puka do drzwi. Mogę też stwierdzić, że jest brutalna, bo to ja muszę je otworzyć.
Adrian zeskoczył z łóżka i ruchami niczym z teledysku Maroon 5 podszedł do drzwi. Nas zawsze śmieszyły te jego… Nawet nie wiem jak je nazwać, ale w każdym razie śmiałyśmy się do łez. Tym razem też. A on swobodnie konwersował sobie z tym kimś, kto do nas przyszedł. Trzymał nas długo w niepewności i nie chciał szerzej uchylić drzwi. Mogłybyśmy usłyszeć i poznać po głosie z kim rozmawia, ale śmiałyśmy się tak głośno, że nie byłyśmy w stanie tego zrobić.  Kiedy już miałyśmy zacząć krzyczeć na Adriana, żeby powiedział nam kto przyszedł, on otworzył szeroko drzwi i dobrze znana nam postać weszła do środka.
I wszystko byłoby w porządku i cacy, gdyby nie to, że był to Michał Kubiak. A ostatnio moja reakcja na jego widok jest tylko i wyłącznie jedna. Mianowicie, wszelkiego rodzaju upadek bądź wypadek. Jednak Michał się do tego przyzwyczaił. Gdy zaplątana w kołdrę, próbowałam wstać i jakoś się z nim przywitać, szybko znalazł się obok i pomógł mi się wcześniej odplątać.
- Wyprzedzanie reakcji. Plus dla pana w czarnym dresie!
Niczym prezes SKKT krzyknęła Ada. Potem wytłumaczyła Kubiakowi, kim jest ten pan i opisała go w samych superlatywach. Dlaczego tylko pozytywnie? Bo ten facet chyba nie miał żadnych wad, przynajmniej z takim przekonaniem żyliśmy przez dwa lata, kiedy nas uczył.
- Miałem przyjść, jak przyjdziecie i mieliśmy gdzieś przyjść… To znaczy pójść. Razem. Albo coś robić. Cokolwiek.
Gdyby to był zwykły, przeciętny gość, to zapewne bym go wyśmiała. Z resztą nie tylko ja, bo Ada i Adrian też. Ale gdy stoi przede mną gwiazda pierwszoligowej drużyny siatkarskiej ba, reprezentant Polski i zaczyna się peszyć na mój widok, to może być tylko słodkie zjawisko, z którego śmieje się tylko Adrian. A śmieje się dlatego, że zamiast drugiego chromosomu X, ma chromosom Y.
Tylko tak. Gdyby to był zwykły, przeciętny gość, to z pewnością bym się zgodziła, po tym jakbym go wyśmiała. Ale to nie był przeciętny gość, więc zaczynałam powoli panikować i musiałam jakoś wybrnąć z sytuacji.
- Wiesz, mieliśmy w planie coś obejrzeć na DVD, może się dołączysz. Mogę ci nawet udostępnić swoje łóżko!
Tak to już mam, że powiem coś zanim pomyślę. I to był przykład tego irracjonalnego zachowania. Ale wydawało mi się, że Michał odebrał to całkiem spokojnie, nawet lekko odetchnął z ulgą. I uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- To zawołam jeszcze Zbyszka, niech się chłopak trochę rozerwie.
Zadowolony otworzył drzwi i zawołał Zbyszka. To znaczy kopnął w drzwi.
- Czego? – usłyszał z drugiej strony.
- Chodź, pooglądamy film z kibicami!
- Ale to przecież nie nasi kibice!
- Ale kibice. Pamiętasz zasadę trenera – kibice, niezależnie od tego, komu kibicują, są kibicami?
- Pamiętam. I co w związku z tym?!
- Właśnie to, że to są kibice!
Nie posiadaliśmy takich słów, żeby skomentować ich rozmowę. Nawet jednego, krótkiego słóweczka. Bo skoro my uważaliśmy się za dziwnych ludzi, to jak można nazwać tych dwóch?
Michał zamknął drzwi i wrócił do nas, osłupiałych do granic możliwości. Uśmiechnął się miło i wytłumaczył, że to zdarza się tylko wtedy, gdy Jastrzębie przegra i Zbyszek jest zły.
- Ale niby co takiego się zdarza?
Odezwałam się cicho spod okna, choć w sumie nie chciałam się odezwać. Ale czasem tak właśnie mam.
- To, że Zbyszek zaczyna zachowywać się jak dziecko i tak trzeba go traktować.
***
Zbyszek dołączył do nas po kilku minutach i wyglądał całkiem normalnie jak na dorosłego faceta. Ale jak na dyplomatów przystało, nie staraliśmy się przywiązywać uwagi, że zachowuje się inaczej. Zachowywaliśmy się normalnie, jak na nas oczywiście.
Tak jak mówiłam, odstąpiłam łóżko Kubiakowi. Jednak Ada, sprytne dziewczę, dosunęła swoje łóżko do mojego i kazała mi usiąść obok siebie. A co za tym idzie, obok Michała. W tym momencie jedna moja część chciała zrobić jej krzywdę, a druga chciała ją uściskać. Z racji tego, że te części były zarazem połowami i się neutralizowały, to nie zrobiłam nic, tylko usiadłam a właściwie położyłam się między nimi. Próbowałam położyć się na środku, ale oczywiście mi to nie wyszło, bo się potknęłam i wpadłam na Kubiaka. Boże, ten gość naprawdę musi mieć nerwy ze stali.
- Jezus Maria, przepraszam. Nic ci nie jest? Ta moja wrodzona nieporadność…
- Jest fajna.
Nie powiedziałam już nic więcej, skoro tak uważał. W sumie, to nawet było wygodnie trzymać sobie głowę na jego ramieniu. Tylko trochę gorzej z tym, że pozostali panowie dziwnie na nas patrzyli i poczułam się trochę zawstydzona. I Michał chyba trochę też. Ada, żeby rozładować atmosferę, a co najważniejsze odwrócić ich uwagę ode mnie i Kubiaka, rzuciła w nich poduszką. Chyba zrozumieli tą subtelną aluzję, bo przestali na nas patrzeć.
Popatrzyłam na Adę z podziękowaniem.
- Nie ma za co.  – odpowiedziała i po chwili powiedziała jeszcze raz to samo. Zrobiłam trochę dziwną minę, na co ona wskazała osobnika leżącego obok mnie.
- No co. Mama uczyła, że za pomoc się dziękuje.
- To co moi drodzy? Może jakiś horrorek? Żeby się pośmiać, co?
Czy to był jakiś spisek? Ja nie wiem, co Zibi robi podczas oglądania horrorów, może nawet się śmiać, ale ja nienawidziłam tego typu filmów.
- Adrian pomyśl sobie, kogo dłużej znasz: mnie czy Zbyszka? – Ada próbowała podejść go emocjonalnie, jednak tym razem się nie dał.
- Męska solidarność.  – Ada prychnęła i zaraz udzieliła mu odpowiedzi, bo w przeciwieństwie do niego, nie musiała długo szukać ciętej riposty.
- W sumie to mi to obojętne – poprawiła sobie poduszkę pod głową, po czym mruknęła pod nosem – I tak pójdę spać.  – ale tego oni już nie usłyszeli. Pomajstrowali coś przy dvd i zaczął się film. Mnie przerażała już sama muzyka na początku filmu, ale nie chciałam dać tego po sobie poznać. Problem tkwił w tym, że nie potrafiłam tego ukryć, bo zaczęłam się trząść, co wyczuł Kubiak. Zaczął się trochę wiercić, a gdy przestał, zobaczyłam, że w ręce trzyma odtwarzacz. Nic nie mówiąc, włożył mi do ucha jedną słuchawkę. Myślałam, że zaraz włoży drugą, ale nachylił się nad moim drugim uchem.
- Będziesz mogła spokojnie sobie zasnąć. Przysuń się bliżej, to będzie ci wygodniej.
- Nic nie zauważą?
- Nie, są zbyt zainteresowani tym, co widzą.
Uśmiechnął się i włożył drugą słuchawkę. Przysunęłam się bliżej, co pozwoliło mu mnie objąć. Wahał się, ale ja nie miałam nic przeciwko temu. Chyba zaczęłam się do niego przyzwyczajać. Z jednej strony było to całkiem fajnie, to przyzwyczajanie, ale z drugiej… Dotarło do mnie to, że jutro nasze drogi się rozejdą i tak naprawdę nie wiem, kiedy się zobaczymy. Czy w ogóle się jeszcze spotkamy.
Mimo wszystko przytuliłam się do niego i wsłuchałam się z muzykę, o niczym już nie myśląc.
***
Czułam się dość dobrze, zamierzałam nawet otworzyć oczy, bo nie chciało mi się już spać, ale poczułam, że coś się obok mnie rusza, po prawej stronie. Zastygłam na chwilę, próbując przypomnieć sobie, co to może być. No tak, pomyślałam, przecież Ada zesunęła wczoraj łóżka. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i odetchnęłam spokojnie. Przetarłam jedno oko, potem drugie i powoli otwarłam obydwa. Trochę raziło mnie światło, więc musiałam przymrużyć oczy. Chwilkę później widziałam już normalnie.
Moje trybiki nie pracowały najlepiej, ale musiałam zacząć szybko kojarzyć fakty. Mianowicie: Ada leżała po mojej lewej stronie, więc to nie ona przed chwilą się ruszyła. Otrzeźwiona w momencie, odwróciłam się szybko w prawo i zobaczyłam dwa wpatrujące się we mnie ślipka. Właściciel tych ślipków właśnie się do mnie uśmiechał. Chciał coś powiedzieć, ale pokazałam mu, aby był cicho, żeby nie obudzić reszty. Sądząc po odgłosach, był tu też Zibi. Mając na myśli odgłosy, myślałam o chrapaniu. To było chrapanie na dwa głosy, a Ada nigdy nie chrapie. Czego nie można powiedzieć o Adrianie.
Ale wracając do ślipków, które na mnie patrzyły.
- Wygodnie ci się spało? – ślipka, to znaczy ich właściciel, się do mnie odezwał. Szeptem, oczywiście.
- Bardzo. A tobie? Nie przygniotłam cię przypadkiem? – wiem, że to dziwne. Ale co miałam poradzić, że zasnęłam z praktycznie obcym facetem na łóżku, który w dodatku ocalił mnie przed sennymi koszmarami?
- Słodki ciężar. Dawno się tak nie wyspałem, jak dzisiaj. Mogę cię o coś zapytać?
- Jest w pół do ósmej, nie musimy jeszcze wstawać. Przynajmniej ja nie muszę.
Michał o mało nie parsknął śmiechem, powstrzymał się w dosłownie ostatnim momencie. A ja zrozumiałam, że jednak nie chciał zapytać, która godzina i moje policzki stały się trochę bardziej czerwone niż zazwyczaj, więc zakryłam się poduszką tak, że było widać tylko moje oczy.
- Nie o to chciałem zapytać.
- Domyśliłam się. Więc o co?
- Czy miałabyś ochotę jeszcze kiedyś się ze mną spotkać?
- Możesz sprecyzować termin ‘jeszcze kiedyś’?
- Jak najwcześniej się da.
I to nie był żart. Mówił zupełnie poważnie. Każda dziewczyna odpowiedziałaby od razu..
Więc ja też odpowiedziałam.
- Bardzo chętnie. Możemy nawet już wyznaczyć termin. Chociaż nie. Ustalimy go, jak będziemy się żegnać. Teoretycznie minie mniej czasu od jego ustalenia niż gdybyśmy ustalili go teraz.
Nie chciałam, żeby moja inteligencja mentalnie go przygniotła, więc powiedziałam tylko ‘Bardzo chętnie’. Resztę wypowiedzi zachowałam dla siebie i tylko się uśmiechnęłam. Chyba się ucieszył z mojej odpowiedzi, choć nie byłam do końca pewna. Odwrócił się do poduszki i usłyszałam tylko ciche mruknięcie. Zrobiłam trochę zdziwioną minę, kiedy znowu się na mnie popatrzył.
- Normalnie w tym momencie bym krzyknął z radości, ale nie chciałem obudzić reszty.
***
I co miałam zrobić, kiedy te ślipka we mnie wpatrzone nie chciały mi pozwolić się spakować? Zacząć pakować się później.
Ani mój śmiech, ani głos Michała nie obudził reszty śpiochów. Sama nie wiedziałam, czy mam się cieszyć, czy płakać, bo za dwie godziny mieliśmy pociąg, a nadal byliśmy w lesie. W bardzo ciemnym lesie.
Leżałam sobie na plecach obok przyjmującego reprezentacji Polski i zastanawiałam się, czy nasza farsa się nie wydała, czy rodzice nie zorientowali się, gdzie tak naprawdę jesteśmy. I chociaż wiedziałam, że gdyby coś poszło nie tak, to Kamila dałaby znać, to gdzieś tam w środku się bałam wrócić do domu. Nie lubiłam okłamywać ludzi, zwłaszcza jeżeli byli mi bliscy w jakikolwiek sposób.
- O czym tak myślisz?
- Jeżeli pytasz, czy myślę o tobie, to w pewnym sensie tak. Ale niedosłownie.
- To znaczy?
- Zastanawiam się, czy nasi rodzice, zauważyli, że nie jesteśmy tam, gdzie mieliśmy być. Znaczy, gdzie oni myślą, że mamy być.
Nie wiem jak tam u Michała z inteligencją, ale żeby mnie zrozumieć, to czasem naprawdę trzeba się wysilić. Odwróciłam głowę w jego stronę. – Rozumiesz?
- Powiedzmy. Czyli wasi rodzice nie wiedzą, że tu jesteście?
- Nie, inaczej by się nie zgodzili i nigdzie byśmy nie pojechali.
- To dobrze, że przyjechaliście. Inaczej byłoby nudno. I nie miałbym z kim spać.
Uśmiechnęłam się na te jego miśkowate teksty.
- Wiesz, zawsze mógłbyś spać ze Zbyszkiem…
Popatrzył na mnie spod byka i lekko szturchnął w ramię. Jego wzrok mówił sam za siebie, nigdy w życiu nie wszedł by Zbyszkowi do łóżka. Trochę śmiesznie wyglądał z tą miną na twarzy.
Konwersowalibyśmy sobie, byłoby miło i pięknie, ale zadzwonił telefon Ady. Dlaczego od razu pomyślałam o najgorszym? Ale to na szczęście nie byli jej rodzice, tylko jakiś bliżej nieznany mi ani telefonowi Ady numer. Z racji tego, że nie miałyśmy przed sobą tajemnic, to pozwoliłam sobie odebrać.
- Halo?
Wcale nie byłam zdziwiona, gdy chwilunię później usłyszałam przywitanie w obcym języku. Jakaż niespodzianka, panie Aleksandrze! Zwłaszcza po tym jak przegadali wczorajszy mecz. Skoro ja mogłam spać z Kubiakiem w jednym łóżku, to Aleksander mógł zadzwonić do Ady. Prosta proporcja.
Kubiak zaskoczony patrzył na mnie, bo zaczęłam rozmawiać z gościem po angielsku i mówić mu, że Ada jeszcze śpi. Ale robiłam to tak głośno, że moja przyjaciółka w końcu podniosła się z łóżka. Podeszła do mnie , po drodze robiąc jakiś dziwny gest w kierunku Michała, który za pewne miał oznaczać przywitanie, i wzięła mi telefon. Mówiąc coś rozmarzonym, sennym głosem weszła do łazienki. O, nie ze mną takie numery! Już ja ją wypytam o tego Serba!
Ale to potem, bo w międzyczasie znowu dzieliłam łóżko z Kubiakiem.
- A ty? O czym myślisz?
- Jeżeli pytasz, czy myślę o tobie, to tak, myślę. I zastanawiam się też, kiedy znowu się spotkamy.
Nie lubiłam sprawiać nikomu przykrości. A to spojrzenie jakim w tym momencie obdarzył mnie ten gość, wyglądało bardzo smutno. Aż  sama poczułam się trochę przygnębiona, będąc świadoma tego, że, już za niedługo będę musiała wrócić do domu, a on do Jastrzębia. To było dziwne, bo zupełnie się nie znamy, a ciężko nam myśleć o tym, że nie wiemy, kiedy znowu się spotkamy. Bo nie wiedziałam i im bardziej zaczynałam się zastanawiać, to miałam większy mętlik w głowie.
- Pomyślałem, że mogłabyś przyjechać na mecz za parę dni do Jastrzębia. Ale nic na siłę, jeżeli nie chcesz, to na pewno znajdziemy jakiś inny termin.
Do tej pory w swoim życiu nie widziałam smutnego Michała Kubiaka. Zawsze, gdy pokazywali go w telewizji, nie ważne kiedy, miał na twarzy uśmiech, którego teraz nigdzie nie mogłam zauważyć.
- Naprawdę byś tego chciał?
- Bardzo. Ale nie chcę cię do niczego zmuszać.
- To nie chodzi o to, że ja nie chcę. Nie chcę stanąć w centrum uwagi. Sam widziałeś, co się działo w restauracji, nie mogłam znieść spojrzeń tych wszystkich osób.
- Jeżeli o to chodzi, to obiecuję, że podczas meczu ani razu nie popatrzę w twoją stronę, będziesz sobie siedzieć w klubie kibica. Nikt nie będzie wiedział, że masz cokolwiek ze mną wspólnego.
- Ida, bierz jak dają.
Ada rzuciła się na łóżko obok mnie i tą swoją przekonującą miną podsumowała temat. I nie miałam nic do gadania, czego bardzo nie lubiłam. Przynajmniej w tym przypadku.
- Ale jak ja tam sama dojadę?
- Zawiozę cię, jeżeli będę mógł zostać na meczu.
Z łóżka obok odezwał się dziwny głos, który okazał się należeć do Adriana. Co oni sobie jaja ze mnie robią?
- Czy ktoś tu w ogóle śpi? Czy wszyscy udają?
- Ja nie udaję! – ktoś krzyknął spod łóżka. Ktoś, czyli Zbyszek, bo resztę miałam w zasięgu wzroku. Ładnie nas zrobili, sam Michał Kubiak był zdziwiony i lekko speszony, że oni wszystko słyszeli. Z drugiej strony rozpierało go szczęście, bo wiedział, że za kilka dni znowu się spotkamy.
- Jak mam pojechać, to Ada niech też jedzie, Adrian nie będzie się nudził.
- Niestety kochana, mam inne plany.
- A po za tym, nie chcę znowu przez cały czas obrywać z klaskacza!
Adrian ucieszony, że będzie miał święty spokój, wstał z łóżka i odtańczył swój dziki taniec na przywitanie poranka, czym rozruszał swoje stawy rzekome. Natomiast ja, jak sroka w gnat wpatrywałam się w beztrosko leżącą obok mnie Adriannę, z rozdziawioną paszczą.
- Jak to masz inne plany?
- Aleks przyjeżdża.
- Jak to Aleks przyjeżdża i czemu ja o tym nic nie wiem?
- Właśnie ci mówię. Mam wypowiadać większe litery?
- Tego nie da się zrobić, ale jak on tak… po prostu?
- No przecież nie inaczej.
Uaał. Fajnieee. Naprawdę cieszy mnie to, że znalazła sobie nowego kolegę. I chyba byłam trochę zazdrosna. Ale tylko przez chwilę, bo potem pomyślałam sobie, że ona może czuć to samo w stosunku do mnie i Kubiaka. Więc zazdrość mi tak szybko przeszła jak przyszła. 
***

Witam w kolejny piątek, z kolejną częścią! I to by było na tyle tego co mam dziś do powiedzenia xD 
Miłego czytania

Iii bym zapomniała! Za tydzień będzie niespodzianka^^

3 komentarze:

  1. Okropnie podobają mi się rozmowy tej dwójki. I to, że u Michała jest jednak z inteligencją wszystko w porządku, bo sprawiał zupełnie takie wrażenie, jakby wiedział o co chodzi koleżance. Albo nie wiedział, ale i tak wielki plus za to, że niesamowicie umiejętnie to zatuszował.
    Fajny chłopak z tego Twojego Kubiaka;D
    Pozdrawiam.
    [droga--do--gwiazd]
    [mwiniarski]

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezzzdem i czekam na niespodziankę xD bo chyba podejrzewam co to może być. Z olimpijskiego padoku :PP

    OdpowiedzUsuń
  3. http://zakazane-pragnienie.blog.onet.pl/ 5 rozdział, zapraszam, desti :*

    OdpowiedzUsuń